Od 20 do 27 lipca w Andrii tydzień www rozmów, pokazów i konferencji w ramach VI edycji Festiwalu Rozpaczy, wydarzenia kulturalnego podejmującego temat desperacji w poszukiwaniu jej poważnych i ironicznych implikacji,
Jedyne włoskie wydarzenie poświęcone najbardziej literackim nastrojom w pełnym tego słowa znaczeniu, również w tym roku festiwal – organizowany przez Circolo dei Lettori z Andrii – sprowadzi do apulijskiego miasta pisarzy, dziennikarzy, artystów, naukowców i muzyków.
Festiwal Rozpaczy powraca
„Jak trudno przetrwać” – to temat nowego wydarzenia: wraz z gośćmi, bez przygnębienia, zejdziemy w kulturową i antropologiczną eksplorację obszarów desperacji w poszukiwaniu jej poważnych i ironicznych implikacji.
Siedem dni wydarzeń – początek o godz. 19:00 w Seminarium Episkopalnym w Andrii – w towarzystwie wielu bohaterów szóstej edycji: od Luca Barbarossy po Ilarię Gaspari, od Beatrice Schiros po parę filozofów Maurę Gancitano i Andreę Colamedici.
A potem Stefania Maurizi, Enrica Tesio, Andrea Mirò, Guido Catalano, Roberto Mercadini, Luca De Gennaro, Antonio Losito i wielu innych, którzy będą debatować nad złożonością naszego codziennego życia.
- „Nigdy wcześniej Święto Rozpaczy w swej istocie nie było zgodne z duchem, z jakim się narodziło. Dowiedzieliśmy się, że desperacja może być punktem wyjścia do reakcji i że czasami nadzieja może być pułapką.
- To właśnie ta szósta edycja festiwalu zrodziła się z naszej desperacji, jak zawsze nie zabraknie śmiechu i łez, jakie potrafi tylko desperacja” – powiedział reżyser Gigi Brandonisio.ZMiky Di Corato –17 maja 2023 r
Desperacki kryzys siódmego roku
Największym rozczarowaniem dla Festiwalu Rozpaczy jest zbieg kryzysu siódmego roku z osiągnięciem ważnych celów, takich jak włączenie Międzynarodowych Targów Książki w Turynie do trzydziestu najlepszych włoskich festiwali literackich po uzyskaniu kilkudziesięciu publikacji w krajowych naciskać.
- Jednak Rozpacz taka właśnie jest, czasami zastrzega sobie negatywne niespodzianki i trzeba je przyjąć z uśmiechem.
- Tegoroczne podejście skupia się na tym, czego brakuje, a brakuje tego tak bardzo, że można by o tym opowiadać bez końca. Gigi Brandonisio, pomysłodawczyni i organizatorka wydarzenia, wyjaśnia nam, co pozostaje wspaniałe.
Święto Rozpaczy rozpoczyna swój siódmy rok w odważny sposób, pośród tysiąca trudności, jak przystało na Święto Rozpaczy.
Od pierwszej edycji minęło już wiele lat, bawiliśmy się, byliśmy zmęczeni, pielęgnowaliśmy marzenie o zbudowaniu kawałek po kawałku jednego z najważniejszych festiwali literackich, przynajmniej w południowych Włoszech.
Byliśmy tak zachwyceni tym pomysłem, że nie zwracaliśmy należytej uwagi na małe pęknięcia, które otworzył czas. Niemal nagle zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w tej przygodzie trochę osamotnieni i w ten sposób znaleźliśmy się w środku najbardziej klasycznego kryzysu siódmego roku.
Choć niezwykle kameralny (jest to najmniejsza edycja w historii), w tym roku Festiwal po raz kolejny zagościł w mieście.
Cześć, Gigi. W jaki sposób Święto Rozpaczy osiąga swój siódmy rok kryzysu?
Lista nieobecnych jest bardzo długa, ale nieliczne obecne spotkania i pokazy mają ogromną wartość. Od Lino Guanciale po Sarę Segantin, od Andrei Pennacchi po Roberto Mercadiniego, przechodząc przez Mauro Covacicha – program nie zawiedzie oczekiwań, ale nawet w przeciwnym przypadku, całkowitego rozczarowania i rozczarowania, duch Festiwalu nadal byłby potwierdzony.
Jeśli prawdą jest, że nawyk zawsze kryje brak uwagi, dlaczego w ogóle uważamy Rozpacz za coś oczywistego?
- Moim zdaniem rozpacz nigdy nie jest czymś oczywistym i dlatego, gdy doświadczasz tego uczucia, zawsze jesteś zaskoczony jego konsekwencjami. To tak niesamowite uczucie, że nadal jest to niesamowity przewodnik w naszym programowaniu.
- Na papierze w tym roku stawką był niezapomniany program, niezwykle pełen wydarzeń i niespodzianek, program, którego z typową goryczą desperacji nie można było zrealizować z powodu bardzo banalnego i nudnego braku środków finansowych. , oprócz tautologicznej desperacji, także spadek pragnień wśród organizatorów.
No cóż, może bardziej niż Despair, to Festiwal był brany za oczywistość i jako pierwsi popełniliśmy ten błąd. Jestem oczywiście stronniczy, ale uważam, że jest to Festiwal, który w swoim krótkim życiu wywarł niemały wpływ na miasto i teren, zwłaszcza biorąc pod uwagę środki, którymi dysponował.
Największym rozczarowaniem jest zbieżność kryzysu siódmego roku z osiągnięciem ważnych celów, takich jak włączenie Międzynarodowych Targów Książki w Turynie do trzydziestki najlepszych włoskich festiwali literackich i uzyskanie kilkudziesięciu publikacji w prasie krajowej.
Jednak Rozpacz taka właśnie jest, czasami zastrzega sobie negatywne niespodzianki i trzeba je przyjąć z uśmiechem. Tegoroczne podejście skupia się na tym, czego brakuje, a brakuje tego tak bardzo, że można by o tym opowiadać bez końca.
Czy będą polecane wydarzenia pełne zainteresowania i desperacji, które będą przeplatać NIC z programu?
To Festiwal, na którym przeważnie NIC się nie dzieje. Chcieliśmy początkowo przekazać strukturę, jaką sobie wyobrażaliśmy dla programu Festiwalu: 11 dni wypełnionych ważnymi wydarzeniami i spotkaniami, które, podobnie jak w poprzednich edycjach, przyczynią się do dalszego rozwoju Festiwalu.
Niestety nie było to możliwe.
Nic nie jest także wynikiem wielu dyskusji, które z biegiem czasu zainicjowaliśmy z podmiotami publicznymi i prywatnymi różnych szczebli i którym przedstawiliśmy wyniki i projekt rozwoju Festiwalu.
Właściwie to na nic się to nie zdało, ale nie mamy tego przeciwko nikomu, bo Festiwal ten zrodził się z prywatnej potrzeby grupy ludzi, którzy mocno odczuwali brak pewnego rodzaju programu kulturalnego i dopóki był dało się odpowiedzieć na tę potrzebę, która z czasem przekształciła się w potrzebę coraz szerszej publiczności, Festiwal miał rozmach, strukturę i oddźwięk, na jaki zasługiwał.
W tym roku w obliczu trudności woleliśmy zrobić NIC, co wcale nie jest łatwe do osiągnięcia.
Przypomina mi się pisarz, którego bardzo kocham i który tak bardzo przyczynił się do inspiracji Festiwalu Rozpaczy, Paolo Nori, który w pewnym momencie swojej kariery założył wraz z innymi autorami magazyn literacki i który początkowo chciał to nazwać magazyn .
- NIC, by potem zdać sobie sprawę, że nicnierobienie byłoby dla nich zbyt wymagające, więc zdecydowali się coś zrobić, nazywając magazyn COŚ.
- Teraz, jak możesz sobie wyobrazić, Festiwal Rozpaczy, który nie zna granic swoich ambicji najgorszego, przez większość czasu zdecydował się nie robić NIC i zobaczymy, czy będzie do tego zdolny.