Jelinek wydelikacona jak nalezy smierc dziewczyna

0

Pani Elfriede Jelinek to dojrzała kobieta, Detale prowadząca trzeźwe i powściągliwe życie (wszyscy pamiętają, że musieli jej wręczyć Nagrodę Nobla za 2004 rok). Wywiady, których udziela, są bardzo rzadkie.

Naszym szczęściem, prawdziwym darem niebios, jest to, że przyznał go Raffaelli De Santis dla „Repubblica”. Okazją była ponowna publikacja jego powieści Kochankowie na statku Tezeusza.

Zatem rezerwa tak, ale jeśli jest coś do promowania, można to przyznać

Od wielkiej pisarki (i od wielkiej pisarki, jeśli Pani nie uzna tego za obrazę płci żeńskiej) oczekujemy, że to, co naprawdę ma do powiedzenia ciekawego, zostanie zrealizowane poprzez jej własne dzieła.

W jakimkolwiek gatunku lub nie-gatunku się odważy. I tak też uczyniła Pani, rozprawiając z De Santisem o socjologii i statystyce (swoją drogą każdy, kto przybliża ją do Roberta Musila, powinien pamiętać, jak bardzo nienawidził on tych „nauk”), o relacjach między płciami, mniej więcej o kwestiach językowych kategorie sprzed około pół wieku… Dobry wynik jak na kogoś, kto wciąż uchodzi za eksperymentatora.

  • Zatem rezerwa tak, ale jeśli jest coś do promowania, można to przyznaćMoże wrócimy do twórczości Pani (również z szacunku dla pisma, które mnie gości), ale tutaj chciałbym trzymać się żałosnego i lekceważącego poziomu, w jakim się ona zanurza (w towarzystwie wielu innych pisarzy, by bądź szczery),
  • gdy postanawia „czytać rzeczywistość”, „interpretować ją”, „potępiać” (korzystając z socjologii i statystyki), odchodząc od własnego powołania (dla Pani też duże słowo, ale żeby było jasne): tworzenie poezji , literatura, teatr, sztuka, a więc „inne światy”, czy się to podoba trochę, czy bardzo, zawsze „inni” w porównaniu z „rzeczywistością”.

To właśnie w obecności, co prawda przez długi czas bardzo wątłej i zniekształconej, katolicyzmu w jego szczególnej austriackiej wersji, Pani często znajduje powody, aby nadać znaczenie swojej własnej „feministycznej” istocie („Oczywiście, że jestem feministką, co jeszcze powinna być kobietą?”, czymże więc mógłbym być mężczyzną, jeśli nie szowinistą?).

W Austrii, nawet jeśli ograniczamy się tylko do żywych, Pani jest w dobrym towarzystwie. Pamiętam tylko Josefa Winklera, który zyskał rozgłos w 2008 roku dzięki zwycięstwu w prestiżowej, niemieckiej nagrodzie

Büchnera: w rzeczywistości pisarz mierny, który nie robi nic innego

ak tylko nieustannie praktykuje profanację i degradację symboli religijnych, do tego stopnia, że ​​w W Niemczech nagrodzono go nie tyle za walory literackie, ile za „reakcję na katastrofy, jakie wywołało jego katolickie dzieciństwo”.

Pytanie zasadnicze dla niego i Pani: o czym mogliby pisać, gdyby znikła historyczna obecność chrześcijaństwa, w szczególności katolicyzmu?

Trudne dzieciństwo i nie tylko. Na jego blogu znajduje się mnóstwo wpisów inspirowanych opublikowanymi wiadomościami. Chciałbym zwrócić uwagę na ten zatytułowany Von Ewigkeit zu Ewigkeit („Od wieczności do wieczności”), inspirowany śmiercią austriackiego polityka Jörga Haidera w 2008 roku, określanego przez Panią jako „Odkupicielka”.

  1. Pamiętam, że ówczesna „Corriere della sera” potraktowała to na tyle poważnie, że potraktowała ten tekst jako hołd…
  2. Szkoda, że ​​w rzeczywistości pisarz przez lata stał na pierwszej linii frontu przeciwko polityce partii Haidera, tzw. FPÖ i jej lider.
  3. Przeczytaj jego tekst w Österreich. Berichte aus Quarantanien („Austria. Kroniki kraju poddanego kwarantannie”) opublikowanego przez Suhrkamp w 2000 roku.

Dla Jelineka i innych, którzy przyczynili się do powstania tego tomu, równanie było o wiele, wiele za proste: Haider był nowym Hitlerem, a partia liberalna Austriaczką nowa partia nazistowska („rażące i kłamliwe uproszczenie”, jak to określił wówczas zrównoważony Luigi Reitani).

Przy takich założeniach, jak można myśleć, że Pani wybrała słowo „Odkupiciel”, aby złożyć mu hołd? Nigdy nie wypowiadając się na takim poziomie, by zapewnić jej atrybut „genialnej”,

Tak naprawdę Jelinek nie jest wyjątkiem

Jelinek zresztą także w tym tekście sięgnęła do języka i form najprawdziwszych i najbardziej zakorzenionych w kulturze austriackiej (mówi, że „Odkupicielem” był Jezus , wraz z uczniami, tekst kończy się „Amen” i towarzyszy mu zdjęcie z księżmi przy trumnie Haidera), a także słynny wiersz Goethego „Władca elfów”.

Tak naprawdę Jelinek nie jest wyjątkiemInna wiadomość, tym razem naprawdę „czarna”, wykorzystana przez Panią do zidentyfikowania i potępienia korzeni zła (katolicyzmu) w społeczeństwie austriackim, dotyczyła Josefa Fritzla, inżyniera elektryka z Amstetten, który zmusił swoją pierworodną Elżbietę w wieku dwudziestu lat do cztery lata (od 1984 do 2008) segregacyjnego życia i urodzenie siedmiorga dzieci w wyniku kazirodczej miłości:

Choroba czy wyraźna wola czynienia zła?

Pamiętam, jak autorytatywni badacze ludzkiego mózgu formułowali hipotezy odpowiadające: zadawanie pytania o winę jest błędem, ktoś powiedział. „Każde zachowanie przestępcze” – konkluduje Hans Markowitsch, badacz z Bielefeld – „jest uwarunkowane czymś patologicznym”.

Wolny wybór czy nierozwiązywalne uwarunkowania spowodowane patologią?

Również w Niemczech Gerhard Strate, obrońca zajmujący się szczególnie trudnymi sprawami, zdawał się nie mieć wątpliwości co do wolności i odpowiedzialności: „Pomysł winy w przypadku przestępców to idol, bez którego nie możemy się obejść”.

  • Jelinek nie umknął tak brudnej aferze, dlatego zdecydował się włączyć „sprawę Fritzla” do internetowej powieści Privatroman (prywatnej powieści) Neid („Zazdrość”).
  • Opracowanie wcale nie neutralne, stworzone wówczas przez Austriaka, nienawykłego do kwestionowania zła i raczej zainteresowanego odnalezieniem go na tyle, by się w nim chorobliwie pławić.

Tak jak Pani do dziś nie ma wątpliwości co do wyjątkowości relacji między mężczyzną i kobietą (mogą to być jedynie „stosunki władzy”, pontyfikuje), tak i wtedy nie miała wątpliwości: to straszne wydarzenie mogło wydarzyć się tylko w katolickiej Austrii.

W „prywatnej powieści” Fritzl zostaje bowiem porównany do dobrego Boga chrześcijaństwa i poprzez analogię do potrójnej boskości pisarz wyobraża sobie, że dla Elżbiety i zamkniętych w bunkrze dzieci potwór był przez lata istotą o potrójna osobowość: ojciec, dziadek i naczelny wódz i tak zostało przyjęte.