Przypowiesc tym jak panienka a swiatynie sztuki powatpiewac zaczela kumernis czyli tym jak swietej panience broda rosla

0

Na dnie pustyni Chiassuolo, która kończy www się u murów Pawii, gdzie nasypują Ticino, w drugiej połowie XIV wieku istniał złowrogi dom wiejski, o którym krążyły najdziwniejsze plotki.

Wznosiła się na dwóch kondygnacjach, z czworobocznej podstawy, pośród sterty gruzu składowanego tam od dawna i porośniętego mchami i pokrzywami. Otoczony z trzech stron polaną luźnej ziemi, z czwartej zwrócony w stronę murów, a wychodził przez drzwi ze skorodowanymi okiennicami, połączonymi zardzewiałymi ryglami.

Budynek ten, zbudowany z szarego millelitu aż do okna na parterze

Wpozostałej części pokryty był całkowicie rozpadającym się tynkiem. Nazwalibyście ją ściętą wieżą, zniszczoną bardziej przez przemoc ludzi niż przez czas, do której dobudowano łupkowy dach [2], aby była dla kogoś domem. W jego mocnej budowie było coś szelmowskiego; przypominał starego człowieka, który swoją stanowczą postawą i zdecydowaną postawą sugeruje, że był człowiekiem odważnym w swoich czasach.

  1. Ściana była tu i ówdzie usiana oknami, które właściwiej można by nazwać strzelnicami, ponieważ były tak wysokie i wąskie.
  2. Tylko jedna otwierała się szerzej w kierunku ścian i ta była otoczona kręgiem kamieni ułożonych w łuk, w obrębie którego na liczydle smukłej spiralnej kolumny zbiegały się dwa mniejsze sklepienia.
  3. Duże żelazne kraty przecinały poziomo każdy otwór, a równie solidna, choć mniej nieelegancka krata zamykała górne okno za kolumną.

Gdyby ta budowla powstała dzisiaj, łatwo byłoby odgadnąć jej pochodzenie; być może nawet niektóre tradycyjne legendy naprowadziłyby nas na ścieżkę odkrycia i utkania jego historii.

Budynek ten, zbudowany z szarego millelitu aż do okna na parterzePomijając jednak bezużyteczne dociekania, wystarczy zaliczyć go do pozostałości tego bastyzmu, w którym w średniowieczu kryła się feudalna arogancja; niedostępnych redut, z których bardziej niż jakiekolwiek inne miasto szczyciła się rzucająca się w oczy siedziba królów Longobardów.

Wyobraźnia naiwna ludzi tamtych czasów wykraczała poza to wyjaśnienie i rozpoznając w tych opuszczonych ruinach haniebną zniedołężniałość przypisaną czarownikom, żywili wiarę, że są to dzieła diabolicznej sztuki; że duchy i widma gromadziły się tam każdej nocy, aby odprawiać niesławne rytuały. 

Nikt więc nie odważył się tam wejść ani nawet [3] zbliżyć do tych murów. A jeśli ktoś był zmuszony iść pobliską ścieżką, wyruszał tam w biały dzień, a mijając, mamrotał modlitwy, nie spuszczając wzroku z drewnianego krzyża postawionego po drugiej stronie, aby chronić pasażerów, odstraszać tragedia.

Dlatego nikt nie mógł być pewien, że tam się znajdował

Mówiono, że na odważnych ludzi, którzy już do niego weszli, spadły dziwne i straszne kary. Ale gdyby nikt nie wyszedł żywy, kto odważyłby się opowiedzieć tyle historii o demonach i czarownicach, o wleczeniu łańcuchów i gwiżdżących biczach?

  1. Kto oddychał powietrzem wypełnionym siarką, kto widział to światło ciemniejsze od ciemności, to jezioro smoły i krwi – nieskończoną ilość brudu i okropności?
  2. Strach, jak ten krzew, który ma korzenie w powietrzu i żyje nie wiadomo jak, znajduje pożywienie właśnie w pustce.
  3. Oczy i uszy bojaźliwej osoby widzą i słyszą większe rzeczy właśnie wtedy, gdy znajdują się w ciemności i ciszy.

Pewne jest, że budynek ten nie wydawał się mieć ani właściciela, ani mieszkańców. Niezliczone pajęczyny zamykały wejścia, rdza wtopiła rygiel w odpowiedni pierścień.

Okoliczna kraina padła ofiarą prawdziwej anarchii spontanicznych ziół, dziewiczych i nienaruszonych przez nie wiadomo ile lat: rumice, dzikie appiusy i dziewanny wyrosły wegetatywnie i zazieleniły się; w niektórych miejscach wydawało się, że awanturnicy z buszu walczyli ze sobą o kontrolę nad centymetrem ziemi. 

Duży pień bluszczu przylgnął do rogu domu i rozwijając się na kilka gałęzi, zakrywał pęknięcia i cegły w różnych częściach; po czym z dziwacznym wykrzywieniem znowu spadł deszcz, zasłaniając małe, nikomu nieznane drzwi, na których widniały ślady niedawnych wejść i wyjść.

Tylko jedna z wielu plotek opierała się na pewnym fakcie

W nocy stoczniowcy, holując swoje łodzie lub wiosłując przez rzekę, aby wyładować pasażerów (ponieważ wspaniały most nie był jeszcze ukończony) widzieli światło za kratą okna, a gdy zbliżali się do ścian, czasami słyszeli głosem czystym i młodzieńczym powtarzaj słodkie melodie, którym uroku dodawał delikatny szmer wód i odległy ryk lasu poruszany nocną bryzą.

  • Ale ten prosty i naturalny fakt wcale nie uspokoił obaw naiwnych. — To światło było złowrogie; notatki te zawierały tajemną moc czarów; nawet jeśli nie interpretowano ich jako lamentów ofiar lub pieśni triumfalnych piekielnej orgii.
  • Nie ma znaczenia, czy zatrzymamy się, aby zbadać przyczynę tego uprzedzenia. Każdy od razu rozpozna w nim najmniej dziwny z wielu przesądów, które stanowią cechę charakterystyczną tego stulecia.

Tylko jedna z wielu plotek opierała się na pewnym fakcieNiewiedza tamtych czasów (kto nie wie?) to nie tylko zupełna nagość, głód i odrętwienie ducha; ale stało się to siecią błędów, w którą potknęły się wszystkie umysły; była to nauka odważna, porywcza, pełna fałszywych doktryn, zawsze gotowa wierzyć w rzeczy absurdalne, zawsze niechętna do przyjęcia prawdziwych.

Pozwólmy całej populacji, skądinąd ważnej i hojnej, drżeć w obliczu dziecięcego stracha na wróble. — Te fantastyczne wierzenia są zwykle poezją prymitywnego plebsu, zawsze zakochanego w cudach. Lepiej jest, gdybyśmy spróbowali podnieść zasłonę zasłaniającą tajemnicę.

Wnętrze wiejskiego domu wyglądało zupełnie inaczej

Jej wewnętrzne pomieszczenie stanowiły dwa małe pokoje na parterze i dwa kolejne, połączone drzwiami i klatką schodową. Wydawało się, że niedawno zostały zmodernizowane i przekształcone w wygodny dom.

W pomieszczeniach parterowych znajdowały się sprzęty gospodarstwa domowego; w górnych pomieszczeniach panowała pewna elegancja ze względu na układ ścian i kształt wyposażenia.

  • W obu przypadkach dominował styl używany już w krajach nordyckich, który gdy do nas dotarł, zachował miano gotyku, mimo że został skorygowany przez klasykę rzymską, która nie była jeszcze zakazana i nieużywana:
  • styl bardziej wspaniały niż wygodny, bardziej fantastyczna niż piękna, potępiana przez surową sztukę, a także od czasu do czasu przywoływana triumfalnie przez wroga wszelkiej stałości, modę.

W wewnętrznej części budynku, do którego należało wspomniane okno, znajdował się kwadratowy salon z ośmiokątną kopułą na niebieskim tle usianym złotymi gwiazdami, ograniczony kamiennymi żebrami rzeźbionymi w listowie i zjednoczony w rozetowym oknie od strony szczyt skarbca.